Bogowie zstąpili z Olimpu. Okazało się, że godają po naszymu i niezłe z nich pierony! Najpierw wzięli się witacz, potem za przyczepę, a na koniec narobili rajwaru w Korowodzie dożynkowym. Ale spokojnie, wszystko Wam opowiem, jak to po kolei było.
Zaczęliśmy od postawienia witacza. Dzięki uprzejmości pana Krzysztofa Rajwy, witacz pojawił się na myjni samochodowej. Dorodna kurka powstała dzięki pracy ekipy niezawodnej: przedstawiciele Rady Soleckiej, OSP Zbytków oraz Stowarzyszenia Miłośników Zbytkowa w 2 godziny, przy ogromie śmiechu i z dziesiątkami metrów sznurka – narodziła się kura. To dowodzi, że mamy odpowiedź na odwieczne zagadnienie: „Co było pierwsze: jajko, czy kura?” – wygrała kura. Zbytkowska, dorodna, składająca się głównie z kukurydzy. Tak nam się ją dobrze przystrajało, że przegoniła nas dopiero burza.
Następnie przyszedł czas na przyczepę. Jak co roku, miejsca użyczyli nam Państwo Kusiowie, zaś przyczepę – Państwo Czech. I chyba nam to wyszło, bo już dzień później, podczas Korowodu, gratulowano nam pomysłu i wykonania. Firany latały, sprasowana słoma – także. Gosia przywiozła pomidora w doniczce, Ala – dwa leżaki – by bogom było wygodnie. Sołtys musiał zrobić dwa kursy, bo mu się wszystkie gadżety nie zmieściły do sołtysowozu. Pomysły pani Kasi były jak zawsze – w dziesiątkę.
No i właśnie! Bogowie na Dożynkach! Bo Zbytkowianie potrafią! Patrząc na reakcje osób – pomysł trafiony. Bawiliśmy się przednio! „Mieliście to najlepsze” – dostałam taką wiadomość od mojej nastoletniej uczennicy. A jak wiadomo: nastolatki to najostrzejsi sędziowie.
—
Serdecznie dziękuję wszystkim, którzy zaangażowani byli w przygotowania: Sołtysowi i przedstawicielom Rady Sołeckiej: panu Dariuszowi Czechowi i panu Janowi Kusiowi, członkom SMZ: państwu Mazgajom, Gosi, Bożence, Ali i Ali, Dawidowi, Reni i Krzysiowi, Markowi Omozikowi i członkom OSP, Natalii, Kamilowi, Bartkowi, Julkowi i Olusiowi.
Już planujemy co zrobimy za rok!
Paulina Wawrzyczek